poniedziałek, 13 stycznia 2014

Safolka

Megi - Hmmmmm.... coś mi tu śmierdzi. 

Gucio - EJ! Tym razem to nie ja! Chociaż ta safolka po bretońsku nie była najlepszym pomysłem. 

Megi - Nie o tym mówię. Sam jesteś safolka. Malina z Doktorkiem coś kombinują.

Gucio - Myślisz, że znowu kąpiel? Przecież dopiero co 2 miesiące temu podstępem nas do wanny zwabili. Nie za często? A co z ochronną warstewką bródu?

Megi - To też nie to. Słyszałam jak dziś ludziowie coś gadali o jakimś świętowaniu. I nawet do Wujka Hugo dzwonili po jakieś szczegóły.

Gucio - To może to na nasze urodziny?! Hurra!!!

Megi - Ty masz w sierpniu, a ja w październiku. Chyba za wcześnie na plany. To o coś innego chodziło. Trzeba się tylko dowiedzieć o co. 

Gucio - Ja wiem o co im chodziło!

Megi - O co?

Gucio - Świętujemy dzień w którym wreszcie udało mi się podrapać za uszami bez przewracania!

Megi - Tak... to na pewno o to chodzi. Wiesz co? Widziałam na ladzie w kuchni jeszcze trochę safolki w garnuszku. Może dokończ zanim Malina ją schowa do tej zimnej białej szafki.

Gucio - Oooooo dobry plan!

Megi - A ja tymczasem powęszę trochę przy ludziach. Bo coś mi to ich knucie brzydko pachnie. I to nie jest safolka.

Brak komentarzy: